DB Multiverse

Dragon Ball Multiverse: Powieść

Napisane przez Loïc Solaris & Arctika

Zaadaptowane przez Senti

Avec bien plus de détails, redécouvrez l'histoire de DBM.Cette novélisation est vérifiée par Salagir, elle contient également des ajouts de son cru, qui n'étaient pas racontables en manga, c'est donc un véritable annexe à la BD !

Intro

Część 0 :0
Część 1 :12345

Round 1-1

Część 2 :678910
Część 3 :1112131415
Część 4 :1617181920
Część 5 :2122232425
Część 6 :2627282930

Lunch

Część 7 :3132333435

Round 1-2

Część 8 :3637
[Chapter Cover]
Część 7, Rozdział 35.

CZĘŚĆ SIÓDMA: TAK DŁUGO WYCZEKIWANA PRZERWA OBIADOWA!

Rozdział 35

Tłumaczenie: Sauron Team


Son Goten i Trunks ze świata 16 mieli dużo czasu na przewidywanie tego, co stanie się w turnieju. Rozmawiali z resztą przyjaciół i członkami rodziny, uśmiechając się.

— Nasza wygrana jest pewna - ogłosili - Wszystko idzie zgodnie z planem. Druga połowa walk należy do nas!

Piccolo otworzył oczy ze zdumienia. Bzdury jakie wychodziły z ust tych dzieciaków były całkowicie nielogiczne, zresztą jak zawsze. Nameczanin zastanawiał się czasem, jak jeden z nich dał radę zostać szefem powszechnie znanej oraz poważanej firmy. W ich świecie nigdy nie walczyli z Vegetto albo Brą i myśleli, że tak pozostanie.

— Wyjaśnij co masz na myśli, mikrobie - zapytała siostra Trunksa - Też chcę się trochę pośmiać.

Trunks, przyzwyczajony do bycia nazywanym tak przez siostrę, zignorował uwagę i zaczął mówić.

— To bardzo proste. Tata przetrzepie ci skórę, więc wylecisz z turnieju. Wtedy jedyną osobą, której trzeba będzie się obawiać to Gotenks. Chociaż myślimy, że jesteśmy od ciebie potężniejsi siostrzyczko, to bez znaczenia bo los sprzymierzył się przeciwko Tobie i przegrasz walcząc z ojcem.

— O, czy ostatnio miałeś dostęp do szklanej kuli wróżbitki Urnai Baby? - zapytała Bra, krzyżując ramiona na piersi.

— No pewnie. Oczywiście kosztowało nas to ekstra. Nie wiesz nawet jak duża potrafi być cena połączenia do innego świata - żartował sobie Trunks.

— To prawda - wtrącił z powagą Goten - Nawet oprócz tego tracił sporo pieniędzy, jego fabryki były na minusie. Próbowali sprzedawać anty-kapsułki. Ogromne kapsułki mogą przenosić w sobie jedną, najwyżej dwie rzeczy w sobie. Bolesna porażka!

Gohan, pomimo żalu, uśmiechnął się.

— Czyli jeśli dobrze rozumiem - rozpoczął Vegetto - Doskonale rozumiecie, że nie jesteście w stanie pokonać mnie, ale Buu z czwórki, Broly z dwudziestki, Super Nameczanin z siódemki i wasz dubel z osiemnastki to nie problem?

— Ha, ha - zaśmiał się Goten - Już widzę odcisk buta wielkiego Gotenksa na ich twarzach!

— No tak, tak! A powiedzcie, jak zamierzacie wygrać ten turniej, kiedy będziecie walczyć przeciwko mnie? - zapytał z zainteresowaniem ich ojciec.

— No cóż, przykro nam, ale Bogowie już skazali cię na porażkę. Zadecydowali o przepuszczeniu prawa, które sprawi, że zostaniesz pokonany dość wcześnie, być może w twojej pierwszej walce. I to przeciwko jednej z najpiękniejszych kobiet świata 6.

— Tak, tej rudej - dodał Goten.

— Nie, debilu! Czerwonowłosa jest z tym draniem, Bojackiem. Nie widziałeś jaki ma kolor skóry? Nie, chodzi mi o inną. Użyje swoich wdzięków, tak jak to zrobiła przeciwko Kakarotto i wtedy Ty się poddasz.

— Tak, początkowo mieliśmy powiedzieć, że przegrasz ponieważ nie uderzyłbyś dziewczyny, ale ciebie to raczej nie obchodzi - dokończył Goten.

Nagle atmosfera stała się uciążliwa. Goten wiedział, że nie zachował się zbyt grzecznie, dlatego pochylił głowę, udając zainteresowanie swoim jedzeniem.

— W każdym razie - powiedział Trunks, próbując zmienić nastrój przy stole - nie przegrasz z powodu braku siły, ale przez magiczne moce księżyca czy czegoś tam.

— Pewnie nie widziałeś "Przygód Vegetto" w telewizji. Jestem odporny na każdy rodzaj magii oraz osobiście pokonałem najpotężniejszego czarnoksiężnika, Babibiego.

— Nie oglądam bajek. Poza tym, prawdziwi kosmici nie są tacy sami jak ci z ekranu. I nawet nie występuję w Twojej historyjce. Jest do bani - odrzekł młody chłopak.

— Wybacz, przedstawienie musiało być o bohaterze. Co więcej, skoro tylko siedzisz w domu cały dzień, to nawet nie mógłbyś zagrać młodszej wersji samego siebie.

— Fakt, że spędzam cały dzień w biurze nie oznacza, że nic nie robię - bronił się Trunks.

— Brakuje ci ruchu i aktywności fizycznej. Ręce masz wiotkie, Gotenks nie ma szans z wujkiem Krillinem lub z jakimś debilem z oddziału Mleckora - dodała Bra, rzadko odpuszczając okazje do naśmiewania się z braci.

— Kto jeszcze został z tej drużyny? - spytał Gohan - Chyba tylko ten niski, który zatrzymuje czas, i sam Mleckor, prawda?

— Reszty nie widziałem. Nie wyczuwam ich tutaj - stwierdził jego ojciec.

— Widocznie ktoś musiał zostać, żeby bronić imperium - zgadywał Gohan.

Nagle Trunks głośno odchrząknął, skupiając uwagę na sobie.

— Wróćmy do rozmowy na bardziej interesujący temat. Czyli do nas. Ponieważ Vegetto przegrał, dama zmierzy się w następnej rundzie z niewrażliwym brutalem. Zostanie pokonana przez kolesia z długimi włosami ze świata 13, czyli jednego z zboczeńców.

— To Raditz, brat Go... Kakarotta - sprecyzował Nameczanin.

— I voila! Wygra, przełamując urok, tak jak jego brat. Potem spotka się z Gotenksem, który pomści przegraną kobietę.

— Nie masz nikogo mścić, masz ratować ludzi - odezwała się Videl, tylko w połowie słuchając o czym rozmawiają.

— Oczywiście! Ale wtedy nieodpowiednia osoba zostałaby wyeliminowana.

— Dobra, później wygrywasz. A jakie jest Twoje życzenie? - spytał Vegetto.

— Chcę... - zaczął Trunks.

— Hmm... - dumał Goten.

— O, wiem! Powinniśmy poprosić Shenlonga, żeby ogolił Brę na łyso! - odpowiedział fioletowo-włosy chłopak.

— To Porunga - mruknął cicho Piccolo.

— Tak, powinna zostać łysa już do końca życia! - dodał Goten.

Bra stała spokojnie. Wiedziała, że w razie czego te dwa błazny będą chronione przez Vegetto przed jej niewerbalną odpowiedzią. Nie znajdując odpowiednich słów, zachowała milczenie.

— Tak właściwie to mam jedno życzenie - zaczął poważnie Goten - Ale nie dla Shenlonga.

— Porungi - sprostował Piccolo.

— Zapytam organizatorów, czy po zakończeniu turnieju będziemy mogli poszwendać się trochę po szóstym wszechświecie.

Wszyscy na chwilę zamilkli.

— Spokojnie, nie potrwa to długo. Dosłownie kilka minut - mówiąc to, Goten złagodził nieco atmosferę, która przez chwilę była napięta. Wszyscy wrócili do swoich posiłków i jedli w milczeniu. Vegetto wyczuł, że ki całej rodziny siedzącej przy stole nagle wzrosło, byli wściekli i pełni nienawiści. Po chwili jednak wszystko się uspokoiło. Prawdą jest, że wszyscy, oprócz Gohana, nie doświadczyli okropności, jaką jest wojna i chociaż dobrze wiedzieli, że śmierć Pan jest chwilowa, trudno było im to zaakceptować.

Do szaleństwa doprowadzał ich śmiech sadystycznego Bojacka. Gdyby Pan zginęła od silnego ataku, dałoby się to zrozumieć, ale w ten sposób... Bojack musiał za to zapłacić. Bra dobrze wiedziała, że jeżeli zmieni się w Super Saiyanina, pokona tego drania zaledwie kilkoma ciosami. Jego wielkość nie mogła się równać z jej złością. W tej chwili znienawidziła ojca i brata za to, że tak kurczowo trzymali się zasad tego idiotycznego turnieju. Pomyślała: „Naprawdę sądzicie, że jakaś tam banda ptaszków może nas powstrzymać? Cholera, mamy przecież Vegetto, wspaniałego wojownika. Pokonał już wiele istot, mało tego, obudził złych Bogów tylko po to, żeby z nimi walczyć i zwyciężyć. Kto niby mógłby się mu przeciwstawić? Gdyby tylko chciał, z łatwością zmiażdżyłby Bojacka, organizatorów i innych uczestników turnieju. Wszyscy poczuliby się świetnie, gdyby w końcu mogli dać z siebie wszystko. W oka mgnieniu rozprawilibyśmy się z tymi debilami, którzy śmią twierdzić, że mają z nami jakiekolwiek szanse. Mogłabym wtedy wreszcie uwolnić swoją pełną moc przeciwko komuś potężnemu, a kto nie zaliczałby się do mojej rodziny. Jeżeli szczęście mi nie dopisze i natrafię na słabego przeciwnika, będę musiała się bardzo pilnować. Muszę pozwolić mu zejść z ringu w jednym kawałku. To nie będzie wcale takie łatwe...”

Gohan wyczuł narastającą niechęć siostry. Mówił w duchu sam do siebie: „Twój gniew jest w pełni uzasadniony, ale nie zapominaj też, że jest on Twoją największą słabością. Jako ojciec nigdy nie chciałem przeżywać tyle cierpień własnej córki, ale jako nauczyciel wiem, że jest to również część nauki. Co więcej, podejrzewam, że gdy wyruszałaś na misję razem z Vegetto, robiłaś rzeczy, które są wręcz haniebne dla dojrzewającego dziecka. Czuję, że Pan jest podobna do mojego taty... I Ty też jesteś. Wiem, że podczas życia można umrzeć wiele razy, jakbym mógł myśleć inaczej? Nawet w tym turnieju mogą wydarzyć się rzeczy, którym nie podołam. Twoja przygoda dopiero się zaczyna, mam tylko nadzieję, że moja już się skończyła.”

Napięcie stopniowo malało. Piccolo spojrzał kątem oka na Super Nameczanina ze wszechświata numer 7, który właśnie pił przez słomkę. Dobrze wiedział, że tamten jest silniejszy, mimo tego, że już dawno udało mu się przewyższyć wszystkich Nameczan w swoim świecie. Twardy jak skała i cichy jak grób, ostatni przedstawiciel swojego rodzaju w siódmym świecie nie przyszedł sprawdzić z nim swoich umiejętności. Nie, powinien się skupić na wygraniu turnieju. Był zdeterminowany, ale czy wystarczy mu sił? Piccolo po raz pierwszy żałował, że nie wziął udziału w turnieju, ponieważ naprawdę chciał się zmierzyć z tym przeciwnikiem. Dla Pan... Córki jego podopiecznego. Poczuł ogromny smutek, ale nie dał tego po sobie poznać.

Wszyscy jedli dalej. Varga przynosili kolejne tace wypełnione po brzegi pysznymi potrawami. Spokój jednak nie trwał długo.

— Jak myślicie, kto wygra? - Piccolo zapytał w końcu z pełną powagą.

— Mmnnmm, ja – wybełkotał Vegetto z pełnymi ustami.

— Nikt cię tu nie zaniepokoił? Nawet ten Super Majin Buu? - kontynuował Nameczanin.

— Ach, on... Będzie zdecydowanie moim najniebezpieczniejszym przeciwnikiem. Ma te swoje różne bajery takie jak nieograniczona energia, regeneracja, wytrzymałość... Jeżeli dodać do tego zdolności innych wojowników, których wchłonął, można się spodziewać zupełnie nowych technik i strategii. W skrócie, będzie on z pewnością wymagającym przeciwnikiem. Ale... Mierząc się ze mną...

Odpowiedź wydawał się oczywista, ale... czy Vegetto nie był zbyt pewny siebie?

— A Broly? - zapytała Bra - W końcu zrobiłeś wokół niego tyle zamieszania...

— Broly to szczególny przypadek. Jego moc nieustannie rośnie od lat. Do tego po przemianie w Legendarnego Super Saiyanina jest niewrażliwy na ciosy. W końcu lód, w którym się znajduje, zostanie całkowicie zniszczony przez jego ogromną energię. Myślę, że jest on jednym z najsilniejszych w tym turnieju, a do tego najbardziej brutalnym - powiedział, dokańczając kolejną miskę makaronu - Niezniszczalny potwór, którego energia rośnie z każdą chwilą... Ale i tak zostanie wyeliminowany oraz odesłany do swojego świata - po chwili dodał - Na pewno zaatakuje publiczność.

— Więc nie możesz go pokonać? - zapytał Goten z resztkami ryżu na twarzy. Widział, że jego ojciec unika bezpośredniej odpowiedzi.

— Oczywiście, że mogę. Ale znając życie, rzuci się na publiczność, zanim jego przeciwnik zdąży zwrócić jego uwagę. Gdybym to jednak ja został wylosowany do walki z nim, natychmiast zwróciłbym jego uwagę. Ha ha!

„Ale byłoby to możliwe tylko wtedy, gdyby Buu zgodził się dla mnie oszukiwać...” pomyślał, a w tym samym czasie rozległo się ogłoszenie.

— Prosimy o uwagę, drodzy wojownicy oraz widzowie! Chcielibyśmy prosić o jak najszybsze dokończenie posiłków! Turniej zostanie wznowiony za 10 minut. Następna walka odbędzie się pomiędzy Vegetto ze wszechświata 16 a nieznanym uczestnikiem z 20!

To niespodziewane ogłoszenie sprawiło, że wszyscy w świecie 16 zaczęli się krztusić. Najbardziej Trunks, musiał on uderzyć się kilka razy w klatkę piersiową, żeby odzyskać oddech. Miska Goten wyślizgnęła się z jego dłoni, a gdy próbował ją złapać uderzył ręką w stół. Gohan wypluł to co miał w ustach, a Bra spadła z krzesła. Tylko Piccolo, siedzący ze skrzyżowanymi rękoma, wyglądał na niewzruszonego. Ale tak naprawdę był równie zszokowany jak pozostali. Natychmiast zrozumiał, że całe to zajście było planem Vegetto, zrealizowanym z pomocą Buu z 4. Zgodził się on spełnić prośbę połączonych Saiyan. Dlaczego? Nameczanin rozmyślał nad tym przez chwilę, później jego spojrzenie powędrowało ku sekcji z prawej strony.

Ta przestrzeń, najcichsza ze wszystkich, należała do uczestników z 17 świata. Były tam tylko dwie istoty, w przeciwieństwie do wielu wojowników oraz szerokiej publiczności z 2 i 8 (czyli imperium Colda), 16, 18, a nawet z 10 (zanim zrezygnowali). Te dwie osoby nie poruszały się zbyt energicznie. Porównując ich z wszechświatem numer 4 (gdzie jedyny przedstawiciel pożarł ogromny stos cukierków) nie zjadły prawie nic.

Cell stał cierpliwie ze skrzyżowanymi ramionami, przyglądając się bacznie. Jego oczy pozostały czujne, ponieważ patrzył na wszystko wokół, obserwując każdego startującego w turnieju. Obok niego stał jego syn, który wyglądał tak jak ludzie na widowni. Trochę spacerował po wyznaczonym terenie, ale zachowywał się przyzwoicie. Ekscytowała go perspektywa walki, ale trwało to już stanowczo za długo. Cell miał nadzieję, że jego potomek będzie walczył z nieznanym przeciwnikiem, lekceważącym taką małą istotę. Niski, niebieski Cell jest bardzo silny, szybki i zwinny, jego ciało całkowicie nie świadczy o potencjale jaki posiada. Dlatego miałby dużą szansę na zwycięstwo w następnym starciu.

Dorosły Cell pragnął tylko jednego - wygrać z Bojackiem. Dobrze mu się przyjrzał podczas walki z Pan, córką Gohana. Na początku nie pokazał nic okazałego, ale dzięki swojej małej transformacji udowodnił, że jest znacznie bardziej interesującym przeciwnikiem. Córka Gohana nie była dość silna nawet jako Super Saiyanin, ale nie było to zaskakujące. Rywal zabił ją tylko jedną ręką, ona nie miała szans na przeżycie. Mimo wszystko zapowiadała się dobra walka! Powinien być prawie tak mocny jak Dabra. Mimo wszystko nie wątpił, że wygra swoją następną walkę. A w trzeciej rundzie miał zmierzyć się ze zwycięzcą starcia Krillin kontra Tapion. Pierwszy z nich nie stanowi problemu, chociaż różni się od tego, którego znał, nie tylko wiekiem. Natomiast druga osoba jest niewiadomą. Jeszcze nie walczył więc Cell nie miał żadnych informacji o jego technice. Ale nie wyglądał na silnego, bez wątpienia nie ma szans z istotą perfekcyjną. W kolejnej rundzie będzie walczył z Trunksem z sektora 12, Vegetą z 18 albo nawet z Goku z 13, nazywanym przez innych Kakarotto. Syn Bulmy miał dekadę by zwiększyć swoją moc, Vegeta ponad 30 lat, a Kakarotto znacząco różnił się od dawnego Goku, którego znał. Cokolwiek się zdarzy, nie mógł się doczekać oglądania tych wszystkich walk, żeby mieć pełny obraz rywali. Chciał też walczyć z Goku w półfinałach! Z odrobiną szczęścia Cell Junior również dojdzie do finałów. Dzięki temu jego ojciec łatwo zdobędzie laury zwycięzcy. Potem wypowie swoje życzenie, ponieważ stał się o wiele potężniejszy niż wcześniej. Jest siłą, o której Goku oraz jego przyjaciołom nigdy się nie śniło!

Narysowane przez:

Gogeta Jr      

DB Multiverse
Strona 2431
321Y
Strona 369
DBMultiverse Colors
Strona 269
7 New Fanarts:
Chibi Son Bra did her best!
Strona 183
1 dzień, 19h

Aktualizacja strony!

[img]Ostatnie zmiany na stronie DBM:
— Komentarze: Przy przyciskach "odpowiedz" i "edytuj wiadomość", kliknięcie przewija do formularza;
— Komentarze: przycisk "Spoiler"nie działał na stronach profilu, naprawione.
— Niedawno została dodana obsługa gestu przewijania (swipe) do zmiany stron. Teraz to poprawnie działa tylko wtedy, gdy strona jest faktycznie widoczna.

Comment on this news!

[banner]
Ładowanie komentarzy...
Language Newsy Komiks Autorzy RSS Fanarty FAQ Pomoc dotycząca turnieju Pomoc dotycząca światów Dodatki Wydarzenia Promocyjne
EnglishFrançaisItalianoEspañolPortuguês BrasileiroPolskiEspañol LatinoDeutschCatalàPortuguês日本語中文MagyarNederlandsKoreanTurcاللغة العربيةVènetoLombardΕλληνικάEuskeraSvenskaעִבְרִיתGalegoРусскийCorsuLietuviškaiLatineDanskRomâniaSuomeksiCroatianNorskFilipinoБългарскиBrezhoneg X