DB Multiverse

Dragon Ball Multiverse: Powieść

Napisane przez Loïc Solaris & Arctika

Zaadaptowane przez Senti

Avec bien plus de détails, redécouvrez l'histoire de DBM.Cette novélisation est vérifiée par Salagir, elle contient également des ajouts de son cru, qui n'étaient pas racontables en manga, c'est donc un véritable annexe à la BD !

Intro

Część 0 :0
Część 1 :12345

Round 1-1

Część 2 :678910
Część 3 :1112131415
Część 4 :1617181920
Część 5 :2122232425
Część 6 :2627282930

Lunch

Część 7 :3132333435

Round 1-2

Część 8 :3637
[Chapter Cover]
Część 8, Rozdział 37.

CZĘŚĆ ÓSMA: PIERWSZE SPOTKANIE Z LEGENDARNYM SUPER SAIYANINEM!

Rozdział 37

Tłumaczenie: Sauron Team


Kilka dni przed rozpoczęciem Cell Games...

Gohan obudził się tego dnia wcześnie, chociaż miał to być czas wypoczynku i odprężenia. Z zapałem chciał wybrać się na przyjęcie na świeżym powietrzu oraz na karaoke, ponieważ spodziewał się mile spędzonego dnia w parku.

Energicznie wstał z łóżka i przeciągał się przez kilka sekund, po czym zacisnął dłonie w pięści. Złota aura nagle pojawiła się wokół jego ciała, a włosy i tęczówki zmieniły swoją barwę. Następnie, po rozluźnieniu pięści, poświata zniknęła, chociaż jego fryzura oraz oczy zachowały złotą barwę, charakterystyczną poziomowi Super Saiyanina. Tą transformacją spełnił prośbę swojego ojca. Goku polecił mu, żeby wytrzymał tak cały dzień i wrócił do normalnego wyglądu na czas snu.

Teraz poczuł się bardziej ożywiony, dlatego wziął prysznic i założył na siebie komplet ubrań, które zaoferował mu Piccolo. Były one podobne do stroju tradycyjnie noszonego przez Nameczanina.

Potem poszedł dołączyć do reszty grupy, a pośród tych, którzy planowali wziąć udział w spotkaniu, byli: Bulma, Kuririn, Yamcha, Piccolo, Oolong, Żółwi Pustelnik, Trunks i Vegeta.

Gohan nie przepadał za śpiewem, ale wiedział, że pozostali prawdopodobnie tak. Na szczęście pogoda była dość piękna, ale niefortunny był fakt, że jego rodzice, pod pretekstem zapisania go do renomowanej szkoły, której nazwy już zapomniał, wyszli z domu wcześniej niż on. Jednak w tym momencie nie myślał w ogóle o nauce, ponieważ jeśli Cell za kilka dni zwycięży, to nic innego nie będzie miało najmniejszego znaczenia.

Po dotarciu na miejsce nie zauważył od razu Vegety, który niedawno ukończył swój drugi dzień treningu w Komnacie Ducha i Czasu. Zobaczył za to Piccola, jak zwykle stojącego kilka metrów od reszty grupy. W tym czasie Kuririn, Yamcha i Żółwi Pustelnik przygotowywali małą scenę na karaoke, a rodzice Bulmy zbliżali się do nich. Jej tata trzymał mikrofon w dłoni.

To przyjęcie było częścią święta zwanego Hanami, co znaczy „oglądanie kwiatów”. Rodziny i przyjaciele spotykają się wokół zakwitających drzew wiśni, świętując nadejście wiosny. To samo robił właśnie Gohan oraz reszta znajomych; byli świadkami jak kilka różowych płatków, poruszanych przez delikatny powiew wiatru, wolno spadało na ziemię. Tegoroczna pora roku, zwykle symbolizująca odnowę i odrodzenie przyrody, miała szczególne znaczenie. Był rok 767, więc czekała ich walka z Cellem. Jeśli uda im się zwyciężyć na Ziemię znów powróci pokój, ponieważ ten potwór wreszcie przestanie terroryzować jej mieszkańców. Ale jeśli przegrają będzie to ostatnia wiosna, którą można spędzić radośnie. Potem wszystko pogrąży się w chaosie oraz zniszczeniu. Turniej zbliżał się nieubłaganie, więc ów piknik był jedną z ostatnich okazji dla obrońców planety, żeby mogli spotkać się i nacieszyć wolnością.

Zdecydowana większość pojawiła się w parku, jednak Tenshinhan i Chaotz odmówili. Oni z reguły unikali zatłoczonych miejsc; często też nie pojawiali się na spotkaniach w gronie przyjaciół. Gohan spodziewał się, że Dende, chociaż spóźniony, zjawi się, jednak młody Nameczanin nie był chętny do wspólnego świętowania, ponieważ wolał sumiennie skupić swoją uwagę na nowej roli, jaką przyszło mu pełnić.

Po przywitaniu się ze wszystkimi przyszedł czas na rozmowy o wielu przyjemnych rzeczach. Z oczywistych względów unikali dyskusji o Cellu, w końcu każdy chciał się zrelaksować.

Czas na karaoke wreszcie nadszedł. Bulma pobiegła znaleźć Vegetę, który postanowił przyjść do parku, ale trzymał się na uboczu. W tym czasie Yamcha wchodził na scenę, jako pierwszy szykując się do śpiewu. Prawie wszyscy usiedli, gdy zaczął już śpiewać. O dziwo, ku zaskoczeniu zebranych, wcale nie fałszował. Kilka minut później jego piosenka się skończyła, wtedy zeskoczył z podwyższenia i przekazał mikrofon Kuririnowi. Bulma nie zdołała przekonać swojego partnera, żeby udzielał się towarzysko, ale podeszli bliżej zanim łysy wojownik zaczął występ. Kobieta miała nadzieję, że wystarczy gdy Vegeta zatrzyma się kilka metrów od reszty grupy, więc zostawiła go opierającego się o pień drzewa. Potem usiadła na trawie, niemal pod sceną; cały czas trzymała małego Trunksa w ramionach. Jej syn z przyszłości również trzymał się na uboczu, tak jak jego ojciec, ale niedaleko od reszty.

Wtedy Kuririn zaczął śpiewać. Cała publiczność pomyślała, że jego wykonanie to mieszanina losowych dźwięków, ale słuchanie tej piosenki rozbawiło wielu z nich. Gohan spojrzał w stronę Vegety, który wyglądał jakby miał ochotę kogoś zamordować. To pewnie wina tego występu.

— Vegeta, chodź tutaj i usiądź przy nas - zawołał w stronę księcia wszystkich Saiyan - Baw się z nami.

Tata Trunksa wcale nie miał zamiaru dobrze się bawić. Stwierdził, że te słowa odzwierciedlają naiwność chłopaka, a ich ton i sposób wypowiedzi przypomniały mu o głupocie Kakarotta. Zirytował się jeszcze bardziej.

— Wychodzę z Komnaty Ducha i Czasu i co widzę? Kakarotto oraz jego syn świetnie się bawią - rzekł wyniośle - Zamiast tracić czas, powinniście spędzić drugi dzień w sali treningowej i ćwiczyć, żeby pokonać tego aroganckiego durnia.

Vegeta doskonale wiedział, że Gohan, tak jak jego ojciec, mógł utrzymać poziom Super Saiyanina nawet poza walką, ale nie łudził się, że samo to wystarczy, żeby zabić Cella. Nadal zadręczał się faktem, że nie odkrył ich sekretu. Próbował z całych swoich sił ukryć frustrację, że nie potrafi tego, co oni.

— Nie martw się, mamy jeszcze dużo czasu zanim rozpocznie się turniej Cella - odpowiedział mu Gohan.

Nie wiedział, skąd Goku bierze ten spokój ducha w tak ciężkim okresie, ale wierzył w osąd swojego taty. W końcu to on przekonał go, że nie warto się zamartwiać.

Wtedy nie byli jeszcze świadomi, że nadchodzi kolejne poważne zagrożenie na wiele sposobów groźniejsze niż Cell.

Piosenka Kuririna dobiegała końca, kiedy niespodziewanie na niebie pojawił się ogromny statek w kształcie żołędzia. Szykował się do lądowania, ponieważ wszędzie dookoła roznosił się ogłuszający dźwięk silników.

Widząc to, Gohan wstał i ustawił się w pozycji do walki, Piccolo podleciał bliżej grupy, a zszokowany Kuririn upuścił mikrofon. Bulma cofnęła się. Schowała się za plecami jej syna z przyszłości, który pochodził z uniwersum numer 12, jak to później zostanie nazwane. Czuła się pewnie, gdyż wiedziała, że jest on w stanie ochronić ją i jej dziecko.

Silniki statku ucichły, metalowa rampa wysunęła się z wnętrza kosmicznego pojazdu i dotknęła ziemi. Chwilę później kilkadziesiąt uzbrojonych żołnierzy wybiegło ze statku, otoczyli wszystkich zebranych, ale ich uwaga skupiła się na Vegecie.

Goku skorzystał ze swojej techniki przemieszczania się, więc natychmiast zmaterializował się z prawej strony Gohana, ponieważ wyczuł, że dzieje się coś niezwykłego. Nie mówiąc nic, każdy z nich czekał, aż przybysze wykonają jakiś ruch. Jednak zanim tak się stało, następna postać wyłoniła się ze środka i schodziła na powierzchnię. Ów mężczyzna zbliżał się, dokładnie przyglądając się zebranym. Zwłaszcza Goku, Gohanowi, Trunksowi oraz Piccolo.

Zatrzymał się przed księciem i ku całkowitemu zaskoczeniu wszystkich na przyjęciu, ukłonił się. Jego żołnierze zrobili to samo.

Vegeta jeszcze mocniej zainteresował się, kim jest ten nieznajomy. Zauważył, że nosi zbroję przypominającą strój niektórych najemników Frizera. Różnił się jednak kolorem. Większość ubioru jest zielona, tylko napierśnik ma czerwoną barwę. Rozmiar naramienników też się różni. Są znacznie mniejsze niż te noszone przez popleczników demona mrozu i dokładnie zakrywają ciało, nie są wydłużone. Za plecami powiewała mu biała peleryna, co uświadomiło Vegecie, że spotkał jakąś ważną osobistość.

Uśmieszek pojawił się na twarzy księcia, ponieważ ta oznaka respektu mocno połechtała jego próżność. Już od bardzo wielu lat nikt nie okazywał należnego mu szacunku. Po zachowaniu nowoprzybyłego Vegeta wywnioskował, że tamten rozpoznał w nim przyszłego króla wszystkich Saiyan. Bardzo go to ucieszyło.

Kilka sekund później nieznajomy zaczął mówić.

Przedstawił się jako Paragus, jeden z ostatnich ocalałych Saiyan, którzy przetrwali ludobójstwo zlecone przez tyrana Frizera. Następnie opowiedział im o planecie Nowa Vegeta, gdzie założył bazę, która ma służyć odrodzeniu saiyańskiego imperium.

— Wasza Wysokość, jesteś księciem naszego ludu. Łaskawie proszę o udanie się z nami na Nową Vegetę, abyś mógł przejąć władzę jako prawowity król - rzekł Paragus.

— Nie jestem zainteresowany - Vegeta odpowiedział oschle, odwracając się plecami do rozmówcy.

Paragus był zaskoczony takim obrotem spraw, ogólnie rzecz ujmując. Spodziewał się, że książę z chęcią przyjmie ofertę. Potem wyprostował się, decydując się na ujawnienie drugiego, znacznie ważniejszego powodu, dla którego przyleciał na Ziemię.

— Wasza Wysokość, chciałem tę informację zatrzymać na później, ale wygląda na to, że teraz przyniesie więcej korzyści. Pojawił się Legendarny Super Saiyanin.

To jedno zdanie całkowicie go zszokowało.

Vegeta natychmiast odwrócił się w stronę Paragusa; chciał wiedzieć więcej.

— Zniszczył mnóstwo pojedynczych planet oraz wiele układów słonecznych – rzekł Paragus – Być może wkrótce przybędzie zniszczyć Nową Vegetę i Ziemię!

Fascynacja Vegety wzrosła, kiedy usłyszał te słowa. Paragus wyglądał na starszego od Nappy, gdyby ten jeszcze żył, a jego blizna na lewym oku potęgowała aurę charyzmy, którą emanował. Vegeta wyczuł też, że Paragusowi brakuje charakteru, żeby stać się prawdziwym królem, a także zdolności potrzebnych do pokonania Legendarnego Super Saiyanina. Był jednak pewny, że on sprosta temu zadaniu. W umyśle Vegety Legendarny Super Saiyanin nie był żadnym wyzwaniem dla Księcia Saiyan, zwłaszcza ze zwiększoną mocą, którą zdobył podczas treningu w Komnacie Ducha i Czasu. Zetrze na proch tego legendarnego wojownika i zajmie swoje prawowite miejsce jako król.

Vegeta oczywiście znał treść tej legendy, która według Paragusa jest prawdą. Saiyanin o wyjątkowych zdolnościach rodzi się raz na jakiś tysiąc lat. Ma nieograniczoną siłę oraz niczym niestłumioną chęć niszczenia, dlatego Legendarnego Super Saiyanina określa się wcieleniem okrucieństwa i woli walki. To głównie strach, że legenda okaże się prawdą, był powodem zgładzenia wszystkich Saiyan przez Frizera, ale wychodzi na to, że Legendarny Super Saiyan przetrwał nawet ten kataklizm. Przez wiele lat Vegeta wyobrażał sobie, że to on stanie się wojownikiem z legendy, chociaż przez chwilę na planecie Namek czuł strach, że Kakarotto zyskał legendarną moc. Zamiast tego, zarówno on, jak i Kakarotto, zdołali opanować transformację w Super Saiyanina, ale z tego co Vegeta wiedział, Legendarny Super Saiyanin posiada moc zupełnie innego kalibru. Wiedział też, że jest godny wyzwania go na pojedynek z księciem.

Vegeta zgodził się polecieć z Paragusem, pomimo protestów Son Goku.

— Vegeta, Cell Games odbędzie się już za kilka dni - powiedział Goku – Nie możemy teraz opuścić Ziemi.

— Nie będziesz mi rozkazywał! - krzyknął Vegeta, nawet nie spoglądając na swojego rywala – Spędzasz głupio czas i nie trenujesz, a ja postanowiłem zrobić coś, czego jestem godzien. Wrócę zanim rozpocznie się turniej Cella, żeby pobić tego idiotę gołymi rękoma, ale teraz mam innego przeciwnika. Pokonując Legendarnego Super Saiyanina pokażę ci, Kakarotto, że jestem od ciebie o wiele lepszy.

Z powodu determinacji Vegety i chęci zapobiegnięcia wszelkim ponurym konsekwencjom jakie mogą na niego spaść, wojownicy, którzy byli z nim, też postanowili polecieć. Paragus nie mógł ich powstrzymać przed wejściem na statek, a Vegeta znienawidził ten pomysł. Przecież to w końcu on, nikt inny, został poproszony o pomoc. Nie potrzebuje niczyjej pomocy, by pokonać Legendarnego Super Saiyanina. Ale gdy przemyślał fakt, że Kakarotto może użyć techniki natychmiastowego przemieszczania się i przenieść wszystkich na Ziemię zanim rozpocznie się turniej, bardzo niechętnie pozwolił im dołączyć. Żółwi Pustelnik i Oolong też zdecydowali przyłączyć się do grupy. Pustelnik raczej nie martwił się tym, co może się zdarzyć. Oolong sądził, że ta wycieczka nie będzie zabawna, ale jego przyjaciele są silni, więc miał nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

Lot nie trwał długo i bez żadnych problemów dotarli na Nową Vegetę. Krajobraz nie zapadał wyjątkowo w pamięć, chociaż pałac zbudowano na klifie. Kiedy tylko ich zobaczono, kilkadziesiąt osób krzyknęło:

– Niech żyje król Vegeta!

Paragus nie wahał się powiedzieć, że żołnierze nie są wiele warci, kiedy Vegeta zapytał o to, kim oni ci ludzie, którzy tak dumnie służą. Oczywiste było, że to nie Saiyanie, dlatego książę zastanawiał się jak udało się zmusić tych najemników, żeby złożyli przysięgę wierności nowemu saiyańskiemu imperium.

Potem Paragus przedstawił Vegecie swojego syna, Brolly'ego, poddanego mu wojownika. Książę ucieszył się na wieść, że Brolly rzeczywiście należy do ich rasy, chociaż po dokładniejszym sprawdzeniu jego poziomu mocy okazało się, że jest on przeraźliwie niski.

Podczas gdy Vegeta odwiedzał wiele systemów gwiezdnych w towarzystwie Paragusa i Brolly'ego, wszystko po to, żeby odnaleźć Legendarnego Super Saiyanina, Gohan, Yamcha, Trunks i Kuririn poszli zobaczyć ziemie odległe od pałacu.

Odkryli krajobraz wyniszczony wojną; z miast zostały tylko ruiny, a ich mieszkańcy stali się niewolnikami po konfrontacji z Legendarnym Super Saiyaninem.

Oprócz tego niespodziewanego wydarzenia, Paragus musiał zmierzyć się z jeszcze jednym nieprzewidzianym problemem. Obecność Goku wywołała zmianę zachowania Brolly'ego, którego umysł było trudno kontrolować za pomocą urządzenia noszonego na głowie.

Wyglądało na to, że płacz Goku bardzo negatywnie wpłynął na Brolly'ego, kiedy zaraz po urodzeniu przebywali w tym samym pomieszczeniu. Wspomnienie tych chwil, spotęgowane spotkaniem z Goku, musiało wywołać jego szaleństwo. Wystarczy, że Brolly znajdzie się w pobliżu tego Saiyanina i będzie całkowicie poza kontrolą! Paragus przez wiele lat sprawował władzę nad synem korzystając z urządzenia na prawym nadgarstku, które wysyłało sygnał do aparatu na głowie Brolly'ego. Dzięki temu systemowi mógł manipulować jego siłą, jak uznał za stosowne. Musiał to zrobić, żeby ochronić się przed szaleństwem syna, ponieważ stracił już przez niego lewe oko.

Z całym tym wyposażeniem Paragus stał się prawdziwym panem wszechświata. Potrzebował swojego syna, ponieważ nie było nikogo, kto mógłby go pokonać. Już w młodości Brolly został obdarzony nadnaturalną siłą i żądzą zniszczenia wszystkiego wokół.

Jednak ponowne spotkanie Brolly'ego i Goku wpłynęło na zmianę dynamiki kontroli umysłu. Destrukcyjne zapędy Brolly'ego – symbol statusu Legendarnego Super Saiyanina – opierały się przyrządom Paragusa. Zrozumiał, że jeśli Brolly uwolni się całkowicie, cały plan wywarcia zemsty legnie w gruzach. Potrzebował jeszcze trochę czasu. Kometa ma wkrótce zderzyć się z planetą, co według planu Paragusa skończy się śmiercią księcia. To wszystko po to, żeby zemścić się na królu Vegecie, który próbował ich zabić ze strachu przed tym, kim Brolly jest i kim może się stać.

Ale po próbie zabójstwa Brolly'emu udało się uwolnić uśpioną w nim moc, która uchroniła jego i jego ojca przed zniszczeniem planety.

Paragus cierpliwie dążył do zemsty, ale jego działania wzbudziły podejrzenia. Starał się być gościnny wobec przybyłych, zaoferował im posiłek, ale mimo to Piccolo postanowił uważnie go pilnować.

Poza tym, pewnego wieczoru Brolly trafił na Goku, kiedy ten rozmawiał z Nameczaninem. Piccolo zauważył, że kiedy oczy dwóch Saiyan spotkały się, zachowanie Brolly'ego uległo drastycznej zmianie. Wyglądało na to, że jest w jakiś sposób uciskany, chociaż nie trwało to długo.

Brolly zaatakował Goku!

W wyniku tej walki Goku zrozumiał, że Brolly to Legendarny Super Saiyanin, którego Vegeta szuka. Uświadomił sobie też, że siła Brolly'ego jest wyjątkowa. Piccolo zdał sobie sprawę, obserwując ten pojedynek, że Paragus próbował oszukać ich wszystkich.

Następnego dnia, jeszcze kilka godzin przed uderzeniem komety, Goku i Piccolo poinformowali wszystkich o swoim odkryciu. Vegeta w ogóle im nie uwierzył.

— Niby z jakiej racji Brolly interesuje się Kakarottem? - pomyślał sobie.

Działania Paragusa wzbudziły i jego podejrzliwość. Gohan zdecydował, że powie ojcu i pozostałym o reszcie planety, jak również o zniewoleniu oraz wymordowaniu rasy. Po tym jak Vegeta nasłuchał się kolejnych podejrzliwych opowieści o Paragusie, wezwał go i zażądał wyjaśnień.

Jego przypuszczenia okazały się jak najbardziej słuszne, Paragus wyznał całą prawdę. Przyznał, że planował uczynić Ziemię „klejnotem kosmosu”, czyli stolicą swojego nowego imperium, oraz że „Nowa Vegeta” nigdy nie miała pełnić roli nowego domu dla Saiyan. Przyznał się również do tego, że specjalnie zwabił ich na tę planetę. W przeszłości został skazany na śmierć, a jego zemsta byłaby kompletna, gdyby Saiyanie, a zwłaszcza Vegeta, polegli. Wtedy jego imperium mogłoby się rozwijać bez przeszkód.

Potwierdził przypuszczenie, że Brolly jest prawdziwym Legendarnym Super Saiyaninem, a chwilę potem wyśmiał Vegetę, mówiąc, że z Brollym u boku nic nie stanie mu na przeszkodzie. Jednak po spotkaniu Goku Brolly stał się agresywny. Krew zaczęła uderzać mu do głowy, a złość nie miała granic.

W chwili, gdy zbliżył się do Goku, zaczął mamrotać jakieś niezrozumiałe słowa. Pomimo wysiłków Paragus nie był już w stanie go kontrolować, a jego metody okazały się w tej sytuacji całkowicie nieskuteczne.

Brolly zaczął krzyczeć bez ustanku „Kakarotto!” a jego moc rosła z sekundy na sekundę. Wojownika spowiła nagle złota aura, Vegeta zaatakował i wykonał kilka kopnięć, lecz w tym momencie energia przeciwnika gwałtownie wzrosła. Zaniepokojony książę z niedowierzaniem stwierdził, że jego ataki nie przynoszą żadnego rezultatu.

Złość Brolly'ego jeszcze się zwiększyła, a włosy, jak na komendę, stanęły dęba i nieznacznie spowijała je fioletowa barwa. Gdy już całkowicie owinęła go złota aura, ziemscy wojownicy zauważyli, że jego włosy nie przybrały również tego koloru. Brolly zmienił się właśnie w prawdziwego Super Saiyanina, a przyczyną lekkiego odbarwienia włosów mogło być urządzenie do kontroli umysłu.

Po chwili został przytłoczony swą własną siłą, co doprowadziło do zniszczenia urządzenia, które rozpadło się w drobny mak. Po tym, jak kontrola jego ojca została całkowicie zdjęta, jego wygląd zaczął się drastycznie zmieniać. Wraz z rozrostem mięśni oraz rozbłyskiem nowej energii wygląd Legendarnego Super Saiyanina ujawnił się w pełni.

Vegeta, nie mogąc wykrztusić z siebie ani słowa, patrzył na całą tę sytuację w niewymownym przerażeniu. Ogarnęło go silne uczucie, że wszystko już stracone, ponieważ pokonanie takiej legendarnej mocy wydało mu się całkowicie niemożliwe...

Narysowane przez:

Albertocubatas       8 12

DB Multiverse
Strona 2420
DBMultiverse Colors
Strona 258
Namekseijin Densetsu
Strona 561
321Y
Strona 357
Chibi Son Bra did her best!
Strona 179
31 Października

Nowe awatary: filmy i żołnierze

[img][img]Dostępnych jest 54 nowych awatarów!

Żołnierze demonów mrozu i postacie z filmów DBZ!

Przejdź na swój profil, wybierz "Wszystkie", kliknij "Pokaż tylko ostatnio dodane" by je zobaczyć!

Pokolorowane i zebrane przez HomolaGábor, Argelios, ZenBuu oraz Ammar.

Comment on this news!

[banner]
Ładowanie komentarzy...
Language Newsy Komiks Autorzy RSS Fanarty FAQ Pomoc dotycząca turnieju Pomoc dotycząca światów Dodatki Wydarzenia Promocyjne
EnglishFrançaisItalianoEspañolPortuguês BrasileiroPolskiEspañol LatinoDeutschCatalàPortuguês日本語中文MagyarNederlandsKoreanTurcاللغة العربيةVènetoLombardΕλληνικάEuskeraSvenskaעִבְרִיתGalegoРусскийCorsuLietuviškaiLatineDanskRomâniaSuomeksiCroatianNorskFilipinoБългарскиBrezhoneg X